marca 28, 2013

marca 28, 2013

Dziecko zwane "niczym"



Dave Pelzer przedstawia w swojej książce budzącą grozę historię.
Czytałam w wieku licealnym, to chyba była nawet pierwsza klasa. 
Koleżanka poleciła ten tytuł, nawet pożyczyła. Uprzedzała,że będzie strasznie, nie powiedziała jednak jaki koszmar przeżyję wraz z głównym bohaterem.

Dziecko zwane niczym, sam tytuł budzi sprzeczne uczucia, bo jak małego człowieka można w ten sposób nazwać??
Otóż można, i samo słowo jest niczym w porównaniu do tego co matka zgotowała dla własnego dziecka. 

Gdyby to była fikcja literacka, pogratulowałabym autorowi wyobraźni w wymyślaniu tak okropnych tortur psychicznych i fizycznych. 
Niestety wszystko co zostało opisane wydarzyło się na prawdę a katem była matka we własnej osobie. 
Sposób w jaki znęcała się nad chłopcem chwilami był nie do zniesienia
Wszystko co robiła było z pełną premedytacją, przemyślane i dopracowane od początku do końca. Tego nawet nie można było nazwać przejawem nienawiści, nie potrafię i nie chcę pojąć jakimi uczuciami kierowała się ta odrażająca kobieta.

Nie dość,że nie wystarczyło głodzenie oraz brak zaopatrzenia syna w strój odpowiedni do szkoły to jeszcze te kary,  budzące mdłości na samo wspomnienie.
Dziecko chodziło skrajnie wyczerpane z głodu, zmęczenia, brudne w podartych, zniszczonych ubraniach. Nie miało prawa założyć świeżego gdyż "mamusia" nie wyrażała zgody, a każda forma sprzeciwu kończyła się tragicznie.
Zresztą jeżeli prośby i błaganie dziecka można określić tym mianem.

Jednak pewna scena najbardziej utkwiła w mojej pamięci. Kiedy wygłodzony uczeń wracając ze szkoły w akcie desperacji ukradł zamrożone hot dogi by móc się w końcu posilić. 
Ktoś pomyśli jakie to straszne, jednak mogło się stać coś okropniejszego.
Kobieta jakimś cudem domyśliła się,iż syn jest najedzony. 
Rozkazała zwymiotować zawartość żołądka by następnie kazać TO zjeść.

Chłopiec,autor porażającej autobiografii był silny, skąd czerpał energię? Pozostanie dla mnie zagadką. Poradził sobie, w chwili krytycznej zareagował i zdołał przerwać swe męczarnie.
Tylko nasuwa się jeszcze bardzo ważne pytanie. Gdzie był mąż, ojciec?! Czy tego wszystkiego nie widział? 
Kolejne rozczarowanie. Wiedział, znał sytuacje, jednak nigdy nawet w chwili gdy syn został ugodzony nożem nie zareagował. Nie zrobił nic, zupełnie nic. 

Wstrząsająca opowieść. Nie potrafiłam nawet płakać, byłam w tak ogromnym szoku. Nie potrafiłam zrozumieć. Nie mogłam i nie chciałam zrozumieć."Rodziców"
  
      

7 komentarzy:

  1. Przytoczona przez Ciebie scena jest naprawdę wstrząsająca. Nie jestem pewna czy potrafiłabym przeczytać taką książkę...



    ps tak z innej beczki, nie wiem czemu ale z boku, na Twojej liście blogów, moje wpisy pokazują się z opisem http://magiaksiazki.blogspot.com/ choć prowadzą do właściwego bloga ;-) Zabawne, bo właśnie dziś się dowiedziałam, że jego autorka mieszka w mieście z którego pochodzę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz,że ja też nie rozumiem dlaczego tak się stało?:D
      Niby zrobiłam tak jak zawsze i popatrz:) Może trzeba to usunąć i dodać jeszcze raz?;)
      Jak to blogger potrafi odnaleźć;)

      Usuń
  2. Straszna... przeczytać bym przeczytała, bo ciekawią mnie historie oparte na faktach, ta siła właśnie interesuje mnie najbardziej, skąd się bierze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta siła to się chyba nazywa wola życia, On bardzo pragnął żyć i udało mu się!

      Usuń
    2. godne podziwu... naprawdę

      Usuń
  3. Na chwilę obecną nie dałabym chyba rady jej przeczytać. Ale będę o niej pamiętać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie nie czytaj, bo jak weźmiesz się za czytanie to...poturbuje Cię psychicznie. Poczekaj aż będziesz miała siłę:)

      Usuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger