marca 05, 2014

marca 05, 2014

Powrót do Ferrinu


Wracamy do Ferrinu wraz z Anaelą, tym razem kobiecie wydaje się,że wie czego może się spodziewać po tej krainie, a tym bardziej jej mieszkańcach. Jednak Bogowie mają swoje plany, tutaj oni decydują i kierują każdym krokiem. Ona ma tylko wypełniać ich zamysły. Czas jaki wybrali do jej pojawienia się zaskakuje, bo znała go tylko z opowiadań i wspomnień ukochanego. Teraz ma szansę zapobiec nieszczęściu. Taką ma przynajmniej nadzieje. Cienie jeszcze żyją. Ma możliwość je uratować przed okrutna rzezią. Spotyka wiele osób z poprzedniej wyprawy, które teraz nie mają pojęcia o jej istnieniu, nie rozumieją dlaczego zwraca się do nich jakby znali od zawsze. Saris, ukochany cień. on pierwszy staje u jej boku. Może nie do końca rozumie jej roli, jednak coś sprawia,że ulega dziwnej kobiecie o niespotykanych włosach. Kiedy ma dojść do starcia z Feriańską księżniczką wspiera swą nową przywódczynię. Anaela została mianowana Wielką Władczynią, ot tak bogowie zechcieli urozmaicić jej przebywanie w tym wymiarze. Obdarzyli olbrzymią mocą, ale i przekleństwem. Anaela zdaje sobie sprawę,że tutaj nic nie zależy od niej, mimo magii jaką dysponuje, każda decyzja niesie konsekwencje. Jedni zginą drudzy przeżyją. Coś za coś. Chroniąc ukochanych sprawi im więcej bólu niż byłoby to możliwe. A do końca jej wędrówki daleka droga.  Niedopuszczenie do szarej śmierci jest kroplą w morzu  tego co musi wykonać, co gorsza niektóre jej decyzje będą niosły tragiczne skutki. 

Jest jeszcze jedna rzecz. Jej ukochany Selinaris.Jakże trudno będzie udawać,że nic się do niego nie czuje. w tym wymiarze on nie ma pojęcia kim jest przybyła istota mianująca Wielką Władczynią. Jej pewność siebie i bunt wprawi nie jeden raz w złość, rozpacz oraz podziw. Jednak najgorsze będą konsekwencje. W czasie gdy jeszcze nie doszło do wygania księcia, gdy żyła ukochana siostra wszyscy mieszkańcy królestwa nie będą rozumieli zamiarów nowo przybyłej. Jedynie Król Ferrinu dowie się z jakim planem do jego zamku wtargnęła ludzka kobieta. Misternie przedstawiony plan będzie wydawał się szalony, ale i wspaniały... Tylko czy bogowie zgodzą się by to co ma wyglądać na proste rzeczywiście takie było? 


Mam ochotę napisać "ojej" jakże trudno recenzować drugą część Ferrinu nie zdradzając jego treści! Już dawno nie musiałam aż tak lawirować w temacie. Każdą informację jaką chciałam przedstawić miałam wrażenie,że spoileruje. Tak więc jest troszkę słów mało treści, ale to celowe. Osoby, które mają przed sobą lekturę książki mam nadzieje,będą mi wdzięczne. Sama nie mogłam się doczekać kiedy sięgnę po powrót, w końcu tyle lat trzeba było czekać. Jeżeli wcześniej pisałam,że Gra o Ferrin mnie podbiła, to nie wiem co powinnam napisać o tym tomie.Jest naprawdę świetny. Co najważniejsze każda strona niesie niewiadome.Czytając odwracałam kolejne kartki i zastanawiałam się czym jeszcze zaskoczy mnie treść! Coś niesamowitego. Czegoś takiego potrzebowałam. Do ostatniej strony czułam napięcie, które nie opuściło mnie po przeczytaniu końcowego zdania, a wręcz przeciwnie. Z jeszcze większą niecierpliwością czekam na trójeczkę. Wiem,że Kroniki Ferrinu mają swoich fanów i antyfanów. Ja na szczęście należę do grupy, którzy przepadli z chwilą gdy znaleźli się w lesie tysiąca. Nie rozumiem dlaczego ludzie tak się czepiają książki. Dla mnie jest w niej wszystko czego oczekuję od książki fantasy, a może i nawet więcej. W dobie schematów i powielania tego samego Ferrin jest jedyny w swoim rodzaju. Kiedy siadałam do czytania wiedziałam jedno,że nie będę się nudziła,  oderwanie od tego świata nie będzie proste. Tak więc moi drodzy ja przez kilka dni i nocy (bo nawet jak spałam) byłam w Ferrinie. Z przykrością odkładałam pięknie wydaną książkę. Jako wielka fanka oprawy muszę przyznać, jest to chyba najładniej wydana książka z gatunku fantasy. Znacie mnie i wiecie,że jestem szczera, nie jeden raz krytykowałam gdy mi się coś nie podobało, ale do Ferrinu nie umiem się przyczepić. Było tam kilka słów nie pasujących do całości, ale nie specjalnie mnie one raziły w oczy. Radziłabym niezdecydowanym. Dać się porwać książce, nie czytać mając przed oczami analizujące recenzje, gdzie fabuła jest rozbierana na części pierwsze. Każdy powinien mieć własne zdanie. Dla mnie Ferrin jest świetny i będę go broniła, a teraz pozostaje mi odliczać do kolejnej premiery...







Książka bierze udział w wyzwaniach -  "Polacy nie gęsi" oraz "Grunt to okładka" motyw kobieta, oraz "Klucznik"


7 komentarzy:

  1. Ja to się zastanawiam, czy nie przymierzę się do Ferrinu, jak już będą wszystkie części, bo skoro piszesz, że nie możesz się doczekać następnej, to pewnie ze mną byłoby to samo. Pierwszej już nie pamiętam dokładnie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszy mnie Twoja recenzja, bo pierwszy tom mam już na półce

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja nadal nie mam swojego tomu ;(;(;( A po tym co piszesz to ja ją MUSZĘ mieć! Nie wytrzymam jak nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie poznałam jeszcze Ferrinu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej nie dla mnie ;)

    Pozdrawiam, Anath

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak patrząc z daleka, stwierdziłam, że pierścień na okładce trochę przypomina ten od Tolkiena (tylko kolor inny). ;) Przyjemnie się czyta takie entuzjastyczne recenzje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam prozę Michalak niemal w każdym wydaniu, oprócz fantastyki, dlatego muszę nadrobić zaległości, aby się przekonać, jak autorka poradziła sobie w tym gatunku.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger