grudnia 28, 2014

grudnia 28, 2014

Parabellum. Horyzont zdarzeń

 
 


Miało nie być już żadnej recenzji w tym roku, ale.. Od jakiegoś czasu bardzo sporo słyszę o autorze sławnego cyklu Parabellum. Remigiusz Mróz, bo o nim mowa stał się może nie sławny, ale rozpoznawalny. Jako, że kiedyś na jednym z blogów wygrałam w konkursie książkę autorstwa tego Pana, postanowiłam zapoznać się z jego piórem. Sprawdzić, czy rzeczywiście styl jest tak świetny jakim go niemalże każdy czytelnik przedstawia. Był tylko jeden problem. Tematyka. Drugą Wojnę omijam szerokim łukiem, każdy kto troszkę mnie poznał wie jak bardzo przeżywam wydarzenia jakie miały miejsce w tamtym czasie. Mimo wszystko postanowiłam się przemóc.Bo każde bariery trzeba kiedyś przełamać, należy próbować.  Problemem był jeszcze fakt, że nie mam w posiadaniu pierwszej części, po wysłuchaniu i przeczytaniu kliku recenzji  stwierdziłam, że można zaryzykować. W końcu przede wszystkim chciałam przekonać się o talencie autora, no i jeszcze moje lęki przed okrucieństwem. Jak było? Czy podołałam? Za chwilkę się dowiecie. Najpierw maleńki zarys tego z czym przyszło mi się zmierzyć..
 
Akcja toczy jesienią 1939 roku,  młoda para Maria i Staszek po zdemaskowaniu przez sławnego Leitnera uciekają z Rawicza. Mając za sobą organy ścigania postanawiają oddalić się od miejsca zagrożenia. Sprawa nie wygląda prosto, gdyż na piechotę trudno jest zyskać przewagę czasową, w dodatku odnalezienie bezpiecznego miejsca gdzie ktoś mógłby udzielić pomocy, wydaje się być niemalże niemożliwe. Przed narzeczonymi trudna droga, okraszona krwią i śmiercią. Czasem jedno zabójstwo może położyć cień na psychice człowieka, jednak są sytuacje kiedy nie można uniknąć najgorszej decyzji..
Bronek Zaniewski próbuje przedostać się przez Kresy do Baranowicz, zależy mu na odnalezieniu Anielki, o ile będzie chciała jeszcze z nim rozmawiać. Niestety droga usłana jest niebezpieczeństwem w postaci Armii Czerwonej, przez niektórych opisywanej dużo gorszej od wojsk Niemieckich.  Marzenia Bronka będą z każdą chwilą stawać się coraz bardziej odległe, a kiedy trafi do miejsca gdzie wszystko miało się ułożyć los postanowi wystawić na ciężką próbę grupę podróżujących żołnierzy.
Uznany za zmarłego kapitan Obelt trafia do obozu jenieckiego, oczywiście podróż jaką odbył nie należała do najprzyjemniejszych, komuś bardzo zależało by złamać Polaka, i udowodnić swoją przewagę nad nim.
 
 
Trudno jest mi opisywać zdarzenia, gdyż nie chcę zdradzić zbyt wiele. W pewnym sensie jest mi szkoda,że nie miałam możliwości przeczytać pierwszego tomu. Z drugiej jednak strony myślę, że nie poradziłabym sobie z nim gdyż przy lekturze Horyzontu bywały trudne, naprawdę bardzo trudne dla mnie momenty.  Uwierzcie mi, nie umiem czytać o tych strasznych rzeczach. Nie potrafię pogodzić się z faktem, że tak koszmarne sytuacje jakie przedstawił Remigiusz Mróz miały naprawdę miejsce. Jest to dla mnie nie do zaakceptowania, były momenty kiedy przerywałam czytanie, kiedy miałam ochotę odłożyć książkę i powiedzieć NIE! Nie będę tego czytała. Bo obrazy jakie pojawiały się w mojej głowie były makabryczne. Wątek z Marią oraz Staszkiem do pewnego momentu był dla mnie odskocznią od tego co działo się w przypadku Bronka. Moje granice wytrzymałości zachwiały się w momencie okrutnego gwałtu, jak każdemu wiadomo Rosjanie byli zwyrodnialcami i sadystami. Nie wiem jak może sprawiać przyjemność coś takiego, a jednak. Tym "ludziom" dawało to ogromną radość. Im bardziej rozwój wydarzeń stawał się dynamiczny, tym moje przerażenie co będzie dalej rosło z każdym zdaniem. Już nawet z pozoru spokojna jak na tamte czasy ucieczka narzeczonych pokazała inne oblicze. Jednak poradziłam sobie i z tym. Do momentu sytuacji w pociągu, którym przewożony był Bronek. Nie poradziłam sobie, mówiąc kolokwialnie nie ogarnęłam tego. Będę szczera, nie doczytałam książki do końca, zostało mi może kilkadziesiąt stron. Nie wiem czy kiedyś dokończę, czy będę umiała zmierzyć się  tragedią tych postaci. Tragedią tak realnie ukazującą obrazy wojny.
Książka jest świetna, i gdyby nie sceny rozgrywającej się wojny to mogłabym powiedzieć, że czytało się wspaniale, bo autor tak prowadzi fabułę, że wciąga ona od pierwszej strony i czyta się naprawdę lekko, o ile to określenie jest na miejscu w opisie tej właśnie lektury. Jeżeli ktoś ma wątpliwości co do tej książki, od razu powiem są one niepotrzebne. Jeżeli potraficie znieść ze spokojem brutalne morderstwa, i inne zbrodnie. Czytajcie! Naprawdę warto. Ja niestety musiałam zrezygnować, a szkoda. Jestem niezmiernie ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów.
Autorze, nie miej za złe, że nie dokończyłam, a piszę opinię. Musiałam przelać swoje emocje i podzielić  nimi z innymi. Widać, że seria jest wspaniała, niestety nie na moje nerwy.
Jeszcze potrzebuję czasu, aby wejść w etap literatury wojennej i od początku do końca zmierzyć się z nią.


4 komentarze:

  1. Nie ma chyba czytelnika, który by nie chwalił tej książki. Widocznie musi być naprawdę rewelacyjna. W takim razie postaram się ją przeczytać, aby się przekonać, czy i mnie również zachwyci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym nawet powiedziała, że nie ma czytelnika, który by nie chwalił wszystkich książek autora ;) Ja ciągle poluję na "Turkusowe szale", chyba muszę się bardziej postarać ;)

      Usuń
  2. Może, gdy zajrzysz do tej książki za jakiś czas, inaczej ją odbierzesz. Ja już nie mogę się doczekać trzeciej części.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, obawiam się trochę takiej literatury. Nie mówię nie, bo jestem elastyczna jeśli chodzi o różne gatunki, ale trochę zwlekam ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger