marca 21, 2015

marca 21, 2015

Tajemnicza moc medalionu



Podróże w czasie interesują niemalże każdego. Wielu naukowców zastanawiało się, czy istnieje maszyna lub coś innego, co potrafi przenieść człowieka do na przykład do przeszłości? Bądź zaspokoić ciekawość, jak będzie wyglądał świat na przykład za sto lat? Temat ten został wielokrotnie poruszony w literaturze. Autorzy w różny sposób przedstawiali czytelnikom metody przeniesienia w czasie. Tak, by były one jak najbardziej wiarygodne. Może się wydawać, że temat został wyczerpany i nic zaskakującego nie może powstać. Rysa Walker postanowiła przedstawić swoją wizję, opierając się na informacjach historycznych dotyczących wehikułów czasu. Czy pomysł autorki trafił w mój gust czytelniczy i jak spędziłam czas z lekturą? Postaram się wyjaśnić w poniższej recenzji.


Poznajemy Kate, nastolatkę mieszkającą w Waszyngtonie. Rodzice dziewczyny są rozwiedzeni, dlatego też dziewczyna pomieszkuje na zmianę  u matki lub ojca. Pewnego dnia wraz ze swoją rodzicielką zostają zaproszone na spotkanie z babcią. Khaterine od wielu lat nie kontaktowała się z córką i wnuczką. Jednak sprawa, którą niezwłocznie musi się zająć, wymaga natychmiastowej interwencji, a do jej rozwiązania potrzebna jest nieświadoma Kate. Dziewczyna nagle dowiaduje się, że jest nosicielką genu, który pomaga w podróżowaniu w czasie. Kluczem ma być medalion, którego posiadaczką jest jej babka. W momencie kiedy tajemnica zostaje wyjawiona, wydarzenia nabierają tempa. Nastolatka zostaje wciągnięta w wir dziwnych sytuacji, których nie potrafi logicznie wytłumaczyć. Dopiero szczera rozmowa z babcią pomaga w zrozumieniu wielu rzeczy. Niestety kiedy Kate zostaje wtajemniczona w sprawy CHRONOSA, jej życie diametralnie się zmienia. Spotyka ludzi, którzy niekoniecznie życzą jej dobrze, zaś czyjeś niecne plany zakłócą porządek czasu, przez co trzeba będzie wyruszyć do miejsca, w którym jak się wydaje babce, można zapobiec tragedii, ale czy na pewno? Nasza bohaterka poznaje dwóch młodzieńców, obaj skradają jej serce, jednak nic nie może być proste, kiedy jest się wybraną do poważnej misji, wiedząc, że po powrocie nic już nie będzie takie, jak do tej pory.

Wiele sobie wyobrażałam po najnowszej serii CHRONOSA. Bardzo lubię kategorię poruszającą właśnie taką tematykę, ponieważ osobiście od zawsze fascynowały mnie wehikuły oraz realne szanse do przebycia takiej właśnie podróży. Dlatego też Archiwum CHRONOSA niesamowicie mnie interesowało, ale... Niestety jest pewne ale.
Sposób w jaki autorka poprowadziła całą fabułę był naprawdę interesujący. Zaserwowała czytelnikowi wiele informacji o prawdziwych zdarzeniach mających miejsce w historii.  Ten zabieg był naprawdę ciekawy i godny uwagi. Niestety mam sporo zastrzeżeń do całości. Zacznijmy od zarysu postaci. Przede wszystkim Kate. Nie mogłam przekonać się do niej. Drażniło mnie zachowanie dziewczyny, wiele razy miałam wrażenie, że jej reakcje są zbyt płytkie, nie odpowiednie w danej sytuacji. Ogólnie odnosiłam wrażenie, że każdemu z nich czegoś brakowało. Jednak motyw z zapoznaniem Treya i tego, jak przedstawiła się Kate po prostu mnie załamało. Nie mogę napisać za wiele, by nie zdradzać szczegółów, ale uwierzyć w taką historyjkę od osoby którą widzimy po raz pierwszy w życiu jest okropnie naciągniętą bajeczką. Kolejna sprawa, to wyprawa do ojca Kate, już bardziej bezmyślnego zachowania nie mogłam się spodziewać. Drażniły mnie decyzje podejmowane przez nastolatkę, nie dość, że była nijaka to w dodatku kiedy miała coś wykonać wybierała najgłupszą z opcji.
Koniec narzekania, przejdźmy do pozytywnych postaci. Zaciekawił mnie Connor. Jego tajemniczość wydaje się mieć drugie dno i podejrzewam, że w kolejnym tomie autorka zaskoczy rozwinięciem tej właśnie postaci. Zaintrygowała mnie również Prudence i mam nadzieje, że za sprawą tej kobiety będzie się sporo działo. Trey jak dla mnie był zbyt mdły, idealny i przesłodzony, ale wszystko przed nami, jeżeli Rysa Walker popracuje nad osobowością młodzieńca w starciu z Kiernanem, możemy być pewni fascynującej rozgrywki. Jeżeli chodzi o tego drugiego, aż jestem ciekawa w jakim kierunku potoczy się relacja między nim, a Kate...
Wspomnieć muszę jeszcze o kilku ważnych sprawach. Mimo ciekawej fabuły, mimo faktu, że rzekomo nie można było się nudzić, ponieważ ciągle coś się działo. Bywały chwile gdy czułam się znużona niepotrzebnymi opisami. Rozważaniami Kate nad wykonaniem swojego zadania, nad tym co w danym momencie robiła. Bywało, że kilka stron dotyczyły opisu miejsca, w którym akurat się znajdowała, ludzi oraz wielu nieistotnych informacji. Zupełnie nie rozumiem w jakim celu autorka rozwlekała rozdziały. Zanim doszło do kluczowej sceny miałam dość oczekiwania, ponieważ ani nie było budowane napięcie, ani nie dowiedziałam się niczego nowego, wnoszącego do sprawy.
Natomiast ciekawe były nowinki technologiczne, którymi dzieliła się babka Kate, mnie troszkę zabrakło opisów jak wyglądał świat w przyszłości, jednak mam ogromną nadzieje, że najciekawsze dopiero nastąpi. Pomimo kilku moich zastrzeżeń muszę stwierdzić, że książka ma potencjał i seria zapowiada się interesująco. Fani tej kategorii nie powinni czuć się rozczarowani, gdyż książka jest dopracowana i nie można się przyczepić do powierzchownie potraktowanego tematu.

Tekst stanowi oficjalną recenzje na stronie redakcji Essentia
Książka bierze udział w wyzwaniach - 52 książki oraz czytam fantastykę.
 

10 komentarzy:

  1. Bardzo chciałabym ją przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja nie lubię nadmiaru opisów. I właśnie to trochę zniechęca do powyższej książki, aczkolwiek mam ją w planie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie opisy by nie przeszkadzały. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Te rozbudowane opisy trochę mnie zniechęcają, ale ... da, szansę książce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mnie interesuje ta książka ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podróże nie tylko w przeszłość, ale i w przyszłość, o tym jeszcze nie czytałam. Uwielbiam podróże w czasie, są niezwykłe i zawsze autor potrafi wymyślić coś nowego, co rzuca nowe światło na temat. Uwielbiam akcje, więc to pozycja dla mnie. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po samej okładce wiedziałam, że nie przeczytam. Ale w sumie twoją recenzję dobrze mi się czytało, więc nie wiem, czemu mam taki negatywny stosunek do książki, której praktycznie nie znam poza tym, co o niej napisałaś

    Zapraszam do siebie,
    http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie jakoś podróże w czasie niezbyt ciekawią. Czytałam dwie książki o tej tematyce i średnio przypadły mi do gustu, dlatego jednak odpuszczę sobie powyższą pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, że bywały nudne fragmenty, ale i tak mam chęć przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem jej nadal bardzo ciekawa :) Mam nadzieję, że uda mi się z nią zapoznać jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger